Koło ETNO zaprasza na sobotni poranek z felietonem doktora Strączka
W
ostatnią środę zostałem zaproszony przez Marszałka Senatu RP,
Bogdana Borusewicza, na wernisaż wystawy Stanisław
Skarżyński – Historyczny lot przez Atlantyk.
Nie zdawałem sobie sprawy, że otwarcie tej ekspozycji będzie
wiązało się z moim dużym wzruszeniem. Na uroczystość został
zaproszony Syn tego wspaniałego pilota, pilota który jako pierwszy
samotnie przeleciał Atlantyk w otwartym, niewielkim samolocie.
Wysłuchując przedstawianego życiorysu Skarżyńskiego, myślałem
z jednej stronie o patriotyzmie i gotowości oddania wszystkiego dla
Ojczyzny, a z drugiej strony o zdjęciu mego Ojca, bożyszcza kobiet
(niestety nie odziedziczyłem po Nim tej, tak potrzebnej w życiu,
cechy) w mundurze lotnika, który na krótko przed wybuchem wojny
zdobył szlify oficerskie. Zdążył jeszcze przed wojną przeżyć
wypadek lotniczy, w którym zginął pierwszy pilot. Na otwarciu
obecny był dowódca lotniczych sił zbrojnych RP, oraz wielu
oficerów w stalowych mundurach. Ludzie Ci, przede wszystkim oddawali
wielki hołd lotnikowi, który tak wiele w swoim życiu osiągnął w
zakresie awiacji, i który, choć mógł już przejść w stan
spoczynku i oddać się, tak potrzebnemu w ówczesnej wojennej
Wielkiej Brytanii, szkoleniu młodych kadr, postanowił przede
wszystkim walczyć z zagrażającą światu hitlerowska potęgą.
Skarżyński złożył swemu krajowi najwyższą ofiarę, ofiarę
życia. Stracił je wracając z wyprawy bombowej na Bremę.
Uszkodzony samolot wodował w nocy. Kiedy nasz pilot wydostał się z
tonącego bombowca, sztormowa fala zmyła go do morza. Umierał w
przeraźliwie zimnej wodzie, w kompletnej ciemności. Jego ciało
odnaleziono.
Jeszcze w trakcie trwających
przemówień przygarnąłem dwóch, stojących obok mnie pilotów i
wzruszony powiedziałem, że jestem synem pilota, że jestem
szczęśliwy, że teraz jest wolna Polska, że mamy swoje własne
niebo i mamy swoich własnych pilotów, którzy ponieważ są
polskimi pilotami „mogą polecieć nawet na drzwiach od stodoły”.
Ps.
Wiem, że ten tekst robi wrażenie jakby pisała go egzaltowana
pensjonarka, ale o takich sprawach nie umiem pisać inaczej, ale o
takich sprawach inaczej pisać nie chcę.