wtorek, 13 maja 2014

Skąd ciało wiedziało?


Konferencja studencko-doktorancka „Skąd ciało wiedziało?” Ucieleśnienie w naukach kognitywnych i społecznych

17.05.2014, Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, ul. Żurawia 4, s. 108


Zapraszamy do zapoznania się z abstraktami wystąpień:






Barbara Wycisk – Kolegium MISH, Uniwersytet Warszawski
Czy psychologia i antropologia zajmują się tym samym ciałem? O konfliktach metodologicznych i pojęciowych między dwiema dziedzinami

Ciało, a w szczególności mózg, jest często głównym polem badań z zakresu psychologii, a dominująca od kilkudziesięciu lat biologiczna perspektywa przemówiła za przyjęciem w psychologii metodologii badań eksperymentalnych – charakterystycznej bardziej dla nauk przyrodniczych niż społecznych. To wszystko sprawiło, że zwrot ku cielesności – jak go rozumie antropologia – w dużym stopniu psychologię ominął. W moim referacie chciałabym się przyjrzeć temu, jak dziś definiuje swoją metodologię badawczą psychologia, czym dla psychologów jest ciało i jakie obszary tej dziedziny są wrażliwe na antropologiczną czy feministyczną krytykę. W szczególności skupię się na punktach, które dla mnie – studiującej antropologię i psychologię – są kwestiami najbardziej spornymi, jak np. różnice biologiczne i behawioralne kobiet i mężczyzn, koncepcja płci psychologicznej czy obraz ciała w umyśle i psychice. Spróbuję zanalizować, co sprawia, że często konflikt między biologizmem i uniwersalizmem psychologii a kulturalizmem i partykularyzmem antropologii jest tak silny i czy paradygmaty tych dziedzin da się pogodzić.



Michał Nowak - Instytut Psychologii, Uniwersytet Łódzki
Poza mapą, ku terytorium, czyli poznanie ucieleśnione z perspektywy pewnej metafory

Kognitywista Douglas Hofstadter, autor książki „Godel, Escher, Bach: an Eternal Golden Braid”, mówi o analogii jako o rdzeniu poznania. W swojej pracy staram się wykorzystać jej siłę, opisując nurt poznania ucieleśnionego przy jej użyciu.
Analizuję ten niezwykle ciekawy obszar filozoficzny i badawczy poprzez pryzmat prostej dychotomii mapy i terytorium, która w moim uznaniu pomaga w ujęciu dziedziny w sposób dający oryginalną perspektywę.
Mapę i terytorium rozpatrywać można tutaj z różnych punktów widzenia, np. jako, odpowiednio, umysł i środowisko które otacza go i kształtuje czy też zwracając uwagę na zwolenników poznania ucieleśnionego i ich krytyków jako zwolenników jednego lub obu z członów dychotomii.  Mowa wtedy o grupach badaczy zamykających umysł i przebiegające w nim obliczenia w obrębie systemu nerwowego (w obrębie mapy), oraz grupach, które starają się lokalizować go także poza tymże systemem, jak np. stara się to robić aktywny eksternalizm.
Mapa jest tutaj analogią dla systemu reprezentacji, zamkniętym teoretycznie pod kopułą czaszki, terytorium zaś to wszystko co poza czaszkę wykracza. Z kolei gdy spojrzymy na omawianą tu analogię zwracając uwagę na naukowców akcentujących ważność lub większą doniosłość znaczenia jednego z elementów tej pary, zauważymy iż zwolenników lokalizmu i mikrodeterminizmu postrzegać możemy jako przedstawicieli nauki uznających iż mapa jest jedynym do czego mamy dostęp, tudzież jedynym, co ma znaczenie dla procesów poznawczych, zaś naukowców z nurtu poznania ucieleśnionego jako tych, dla których kluczowa jest relacja między członami dychotomii - naukowcy ci w tym ujęciu wychodzą poza mapę ku terytorium, łącząc je ze sobą i starając się dostrzec kluczowe aspekty tejże relacji.
W swojej pracy zastanawiam się zatem nad celnością i przydatnością omawianej tu analogii, starając się wykorzystać ją do refleksji nad możliwościami i ograniczeniami nurtu poznania ucieleśnionego, ale też patrzę na swoją pracę z poziomu meta-perspektywy, rozpatrując analogię samą w sobie jako zjawisko, które może być analizowane z wykorzystaniem badań i konstruktów teoretycznych omawianej dziedziny nauki.



mgr Magdalena Czarnecka – Zakład Animacji Kultury, Wydział Pedagogiczny, Uniwersytet Warszawski
Ciało kobiety w duchu teologii feministycznej

W moim wystąpieniu, inspirując się artykułem Tiny Beattie „New Catholic Feminism...”,
porównuję rozumienie ciała w postmodernistycznej teologii feministycznej i nowym feminizmie katolickim. Przez wieki kobieta w katolicyzmie definiowana była z pozycji mężczyzny i poprzez relację do niego. Kobiecość identyfikowano z płciowością, ciałem, a jej istnienie uzasadniano rolą, jaką ma do wypełnienia jako dziewica, oblubienica lub matka. Według Merleau-Ponty'ego ciało będące jednością ekspresyjną można poznawać jedynie będąc nim. Wykorzystując koncepcję autoetnografii w rozumieniu Carolyn Ellis, analizuję własną relację poznania ucieleśnionego i bycia katoliczką.



mgr Filip Wróblewski – Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej, Uniwersytet Jagielloński
Ciało antropologa – nieuświadomione narzędzie

Przedmiotem wystąpienia uczynię refleksję nad znaczeniem ciała dla poznania antropologicznego w kontekście specyfiki polskiej kultury profesjonalnej antropologów oraz indywidualnych przykładów praktyk badawczych. Na potrzeby przygotowywanej pracy doktorskiej prowadziłem szeroko zakrojone badania środowiska polskich etnologów (rozmowy, obserwacje, uczestnictwo). W związku z powyższym uzyskałem wgląd dający przekrojowy obraz stopnia urefleksyjnienia ciała jako narzędzia poznania antropologicznego wśród rodzimych badaczy.
Proces „odkrywania” i uświadamiania znaczenia ciała w prowadzeniu badań chciałbym zaprezentować na kilku wybranych przykładach, uwzględniając przy tym własne doświadczenia.



Rafał Rukat – Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej, Uniwersytet Warszawski
Somatyczny tryb uwagi jako narzędzie w antropologii religii. Przykład badań wśród rosyjskich staroobrzędowców

Referat dotyczy wykorzystania zaproponowanego przez Thomasa Csordasa pojęcia „somatycznego trybu uwagi” w antropologicznej analizie praktyk religijnych rosyjskich staroobrzędowców, zamieszkujących ukraiński Budziak (Obwód Odeski). Etnograf, czyniąc z własnego doświadczenia narzędzie badawcze, opowiada jak zmiana sposobu posługiwania się ciałem podczas modlitwy stała się dla niego źródłem wiedzy na temat różnicy pomiędzy staroobrzędowym a katolickim doświadczaniem liturgii. Zaproponowane narzędzie pozwala na  przekroczenie ograniczeń podejścia interpretatywnego (związanego z wizją kultury jako tekstu) i ukazuje walory antropologicznych badań w paradygmacie ucieleśnienia.



Paweł Motyka – Wydział Psychologii, Uniwersytet Warszawski
Ciało w multisensorycznym świecie

Zmysły umożliwiają nam percepcję środowiska i aktywne w nim działanie. Rzadziej natomiast zwraca się uwagę na to, jaką rolę odgrywają one w tworzeniu obrazu nas samych i
konstytucji ciała jako narzędzia poznania. Choć w codziennym doświadczeniu ciało jawi nam się jako niezmienny i twardo osadzony w rzeczywistości byt, to możliwe są sytuacje, w których subiektywne doświadczenie ciała (leib) rozmija się z obiektywnym jego stanem (körper).
W referacie omówione zostaną badania przemawiające za tezą, że spójny schemat ciała jest wynikiem z integracji danych z różnych modalności zmysłowych oraz przytoczone będą przykłady dokonywania manipulacji w tym zakresie. Z drugiej strony przedstawione zostanie zagadnienie aktywnego kształtowania przebiegu procesów poznawczych przez ciało, w tym m. in. własne badania nad wpływem postawy ciała na świadomość wzrokową.



Antoni Grzybowski – Instytut Psychologii, Uniwersytet Jagielloński
„Myślę tam, gdzie mnie nie ma". Myślące ciało i iluzja podmiotu kartezjańskiego w psychoanalizie

Nurt poznania ucieleśnionego stanowi podstawę dla stworzenia pomostu porozumienia pomiędzy psychoanalizą a psychologią akademicką. Przyczyn dotychczasowych sporów należałoby poszukiwać w przyjmowaniu w obrębie dyskursu akademickiego dualizmu pomiędzy ciałem a umysłem, który ewentualnie redukowano do przyczynowego związku pierwszego z drugim. Tak zarysowane pole badań, niewątpliwie będące efektem kartezjanizmu, z konieczności musiało wykluczyć psychoanalizę. Ostry podział na substancję myślącą i substancję rozciągłą nie mógł być wystarczający wobec doświadczenia analitycznego, w którym ciało manifestuje się jako podmiot myślenia, a "ego cogito" stanowi efekt halucynacyjnego aktu konstytucji jedności „ja”. Poprzez odwołanie do koncepcji Freuda i Lacana zostanie wykazane w jaki sposób rejestr cielesności splata się z tym, co można nazwać myśleniem w psychoanalizie.



Piotr Litwin – Wydział Psychologii, Uniwersytet Warszawski
Ciało w filozofii Husserla i Merleau-Ponty'ego

Ciało nie miało aż do XX wieku szczęścia do filozofów. Przez wieki traktowane było ono jako coś z natury niedoskonałego, w przeciwieństwie do zaliczanych nieraz do sfery sacrum rozumu czy duszy. Legenda głosi, że sam Plotyn wstydził się, że ma ciało. I choć pierwsze próby docenienia roli ciała w kształtowaniu doświadczenia ludzkiego można dostrzec już u Schopenhauera, tak jego pełnej rehabilitacji dokonali dopiero filozofowie zaliczani do nurtu fenomenologicznego – Edmund Husserl i Maurice Merleau – Ponty. Pierwszy z nich podkreślał między innymi dwa aspekty ciała – ciało żywe (Leib), odczuwane oraz Körper – ciało fizyczne, przedmiot materialny. Zauważył też jego aktywną rolę w poznawaniu świata i czerpanie informacji o otoczeniu również za pomocą informacji dotyczących własnych stanów i ruchu. Szczególnie ważną rolę w powstawaniu świadomości przypisywał on zmysłowi dotyku. Natomiast Maurice Merleau-Ponty uczynił ciało centralnym punktem własnej filozofii. Stwierdził on, że nie ma ono statusu „przedmiotu wśród przedmiotów”, ale jest zawsze źródłowo obecne: jest metafizycznym warunkiem wszelkiego doświadczenia. Posiada też szereg cech, dzięki którym obala sztywny podział na podmiot i przedmiot; jest źródłem podmiotowości i raczej „zamieszkuje świat”, niż po prostu istnieje. Wydaje się więc, że obaj wspomniani filozofowie przewidzieli niektóre postulaty podejścia ucieleśnionego w badaniach nad świadomością, przez co można uznać ich za ojców chrzestnych tego nurtu.



Wiktor Lachowski – Wydział Psychologii, Uniwersytet Warszawski
Metafory – źródło wiedzy o ucieleśnionym poznaniu

Język stanowi swego rodzaju odbicie sposobu postrzegania świata przez różne społeczności. Pomimo różnic międzykulturowych, pomiędzy językami można odnaleźć dużo wspólnych mianowników  w kontekście sposobu postrzegania świata. Lakoff i Johnson zauważyli, że  metafory są tutaj warte szczególnej uwagi, ponieważ pokazują w jaki sposób bardziej złożone koncepty, takie jak emocje, są reprezentowane w naszym umyśle przez elementarne składowe naszego postrzegania np. kolokwialne "mieć doła" oznaczające uczucie smutku - pokazuje jak potrafimy kojarzyć wrażenie smutku z umiejscowieniem w przestrzeni. Proponowany referat będzie dotyczył poszlak jakie dają metafory zawarte w naszym języku dla badań w obszarze embodimentu.



mgr Krystyna Bielecka – Instytut Filozofii, Uniwersytet Warszawski
Nie ma poznania zmysłowego bez reprezentacji

Przedstawiciele nurtu zwanego „ucieleśnionym poznaniem” (embodied cognition), podkreślają istotność roli ciała w poznaniu. Znaczna część z nich nie uznaje reprezentacji za istotne dla poznania, występując przeciw roli reprezentacji w debacie reprezentacjonizm i antyreprezentacjonizm. Celem mojego wystąpienia jest analiza pojęć reprezentacji, przeciw którym występują zwolennicy ucieleśnionego poznania na przykładzie wybranych koncepcji sensomotorycznego ujęcia widzenia i nurtu dynamiczno-enaktywistycznego. Stawiam tezę,  że zwolennicy ucieleśnienia nie wykazują, jak możliwe jest poznawanie zmysłowe bez roli pamięci i antycypacji, a tym samym bez jakkolwiek rozumianego pojęcia reprezentacji.



mgr Wiktoria Kozioł – Instytut Historii Sztuki, Instytut Psychologii, Uniwersytet Jagielloński
„Irracjonalne” reakcje somatyczne w percepcji wizualności. Co studia kultury wizualnej mówią o cielesnym odbiorze sztuki

Teorie sztuki do lat 80 XX wieku wypierały emocjonalne wrażenia jako przeznaczone dla ludzi niewykształconych. Odpowiednim sposobem odbioru sztuki wizualnej miała być refleksja intelektualna. Instytucje kultury ukształtowały sposób odbioru dzieła ograniczony do zmysłu wzorku, bez kontaktu odbiorcy z dziełem za pomocą innych zmysłów (dotyku, smaku, powonienia). Dziedzina studiów kultury wizualnej próbuje odpowiedzieć na pytanie, dlaczego obraz wywołuje silne reakcje emocjonalne, prowadzące do niszczenia lub kultu wizerunków, odmienne od percepcji pisma. Autorka referatu podsumuje i opisze teorię antropologii obrazu, zajmującą się kulturowym odbiorem wizualności. Opowie o podmiocie jako ciele poznającym obraz oraz wpływie praktyk kulturowych na estetyczne doznanie cielesne. Obraz traktowany jest nie tylko, jak do tej pory, jako materialny, trwały nośnik, ale przede wszystkim jako reprezentacja poznawcza, mająca formę cielesnej reakcji.



mgr Mateusz Migut – Psychologia, UKSW
Uległość wobec dźwięków: potrzeba synchronizacji z muzyką i jej psychologiczne uwarunkowania

We współczesnej psychologii muzyki coraz większym zainteresowaniem cieszy się tematyka funkcji muzyki. Badania w tym obszarze prowadzone są z trzech perspektyw: ewolucyjnej/socjobiologicznej (teoretyczne dociekania nad genezą muzyki), kognitywistycznej (np. teoria embodied cognition), oraz różnic indywidualnych (badania kwestionariuszowe cech i postaw). Wykorzystując inspiracje pierwszymi dwoma podejściami, jak również pracami filozofów muzyki Bernarda Seve’a i Pascala Quignarda, przygotowano kwestionariusz mierzący 4 cechy indywidualne wyrażające potrzeby wobec muzyki (funkcje używania muzyki w codziennym życiu): (1) potrzebę-funkcje tła muzycznego (obecności muzyki jako tła różnych czynności), (2) potrzebę-funkcję synchronizacji psychoruchowej z muzyką; (3) potrzebę-funkcję intelektualnego podejścia do muzyki; (4) potrzebę-funkcję autoterapeutyczną i tożsamościową. Przedstawione zostaną wyniki badań (przeprowadzonych na 2000 dorosłych Polaków), które dają wgląd w korelacyjne uwarunkowania natężenia poszczególnych funkcji muzyki, w zakresie: wieku, płci, wykształcenia muzycznego, rodzaju i intensywności aktywności muzycznych, preferencji muzycznych i sposobów słuchania muzyki. Szczególny nacisk zostanie położony na punkty styczne i rozbieżne między dwoma modusami doświadczania muzyki, które zwyczajowo były uznawane za przeciwstawne (tj. ww. funkcje (2) i (3)).



Marcin Krassowski – Kolegium MISH, Uniwersytet Warszawski
Religijne piosenki z pokazywaniem – tropy badawcze

Wystąpienie ma na celu zaprezentowanie zjawiska, jakim są piosenki z gestykulacją, pokazanie trudności związanych z jednoznacznym przyporządkowaniem tego zjawiska oraz wskazanie możliwych tropów interpretacyjnych.
Religijna piosenka z pokazywaniem jest specyficznym połączeniem tańca, gestu, muzyki, słowa, zabawy i modlitwy. Podczas wystąpienia zostanie rozwiniętych kilka tropów badawczych: semiotyczna analiza słowa i gestu – potęgowanie komunikatu poprzez praktyki cielesne, zależności między zaangażowaniem całego ciała a społeczną sytuacją zjawiska (synchrowowanie – E.T. Hall), wykorzystanie konwencji zabawy w praktyce z pogranicza sfery sacrum, problem sprzeciwu formalnego i niemożliwości sprzeciwu materialnego (prześmiewcze wykonywanie gestów). Takie a nie inne poprowadzenie refleksji będzie też okazją do zadania pytania o przydatność „klasycznych teorii społecznych” w perspektywie „ucieleśnienia”.



mgr Marcin Kozłowski – Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wkład Grotowskiego do „ucieleśnienia” nauk społecznych

Do niedawna antropologia, bardziej w swych analizach, niż obserwacjach pomijała kwestie cielesności. Niedocenianie i niedostrzeganie tej sfery, szczególnie w praktyce badań terenowych uniemożliwia wręcz dostęp do wartościowych i wiarygodnych informacji. Zniknięcie ciała z antropologicznych monografii tłumaczy Hastrup, natomiast kierunkami, które pobudziły refleksję nad tą kwestią są Ritual Studies (Bell, Grimes) i Performance Studies (Schechner, Conquergood). Dla wielu ich przedstawicieli to tzw. Druga Reforma Teatru, przyczyniła się do zmiany postrzegania ciała w nauce. Tu bez wątpienia kluczową rolę odegrała praca i pisma Jerzego Grotowskiego. Z tego powodu warto odwołać się do jego myśli, by odpowiedzieć na pytanie w jakim stopniu doświadczenia artystyczne Grotowskiego dały impuls do przekształcenia nauk społecznych wskazując na tak istotny element jakim jest ciało.



Urszula Frymus – Zakład Teorii i Antropologii Literatury, Uniwersytet Szczeciński
Ciało obozowe. Na przykładzie wierszy Henryka Voglera

W moim referacie chciałabym przedstawić kilka wierszy Henryka Voglera, które powstały w obozie koncentracyjnym. Na ich przykładzie spróbuję określić śmierć jako proces postępowania z ciałem. Przedstawię kilka elementarnych przykładów umierania cielesnego i psychicznego w obozie koncentracyjnym. W czasie analizowania tekstów rozgraniczę postrzeganie obozu w dwóch niewykluczających się płaszczyznach: sprawozdania i estetyzowania. Mój tekst będzie próbą ukazania innego niż dotychczas odbioru cielesnego nazistowskiego obozu pracy. Pokażę w jakim stopniu autor wykorzystuje zmysł powonienia do opisania wyglądu ludzi, zarówno więźniów jak i oprawców. Przedstawię odejście od postrzegania wzrokowego, przejście do swoistego imaginarium powonienia w teatrze z  ludzkich ciał.



Krzysztof Cipora i Monika Szczygieł – Instytut Psychologii, Uniwersytet Jagielloński
Palce, które liczą: o znaczeniu ucieleśnionego poznania w rozwoju kompetencji matematycznych

W literaturze z zakresu poznania matematycznego podkreśla się rolę liczenia na palcach zarówno w rozwoju umiejętności liczenia, jak i w operowaniu liczbami przez osoby dorosłe. Posługiwanie się palcami jest czymś więcej niż wykorzystanie zewnętrznych obiektów. Treningi w zakresie finger gnosis wspomagają umiejętności matematyczne. Dane neuropsychologiczne wskazują na związki umysłowej reprezentacji palców z reprezentacjami liczb. Szereg dowodów wskazuje jednak na to, że sposób liczenia na palcach jest uzależniony od czynników kulturowych. Celem pracy jest przedstawienie wyników badań wskazujących na silne związki między liczeniem na palcach a poznaniem matematycznym.



Anna Jurkiewicz – Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UW
Ucieleśniona komunikacja w praktykach jeźdźców

Z perspektywy antropologii ciała relacje zachodzące między aktorami ludzkimi i zwierzęcymi w ramach praktyk związanych z jazdą konną stanowią szczególny przypadek komunikacji międzygatunkowej, której skuteczność mierzona jest jakością wspólnego ruchu i stopniem zintegrowania ciał jeźdźca i konia. Cielesne gesty są nośnikami znaczeń i wartości; ucieleśniona komunikacja działa na różnych poziomach – zarówno poprzez znaki będące objawami zjawisk (np. sztywność sygnalizująca ból), jak i intencjonalne komunikaty (np. uciskanie); znaczenie cielesnych sygnałów jest zawsze zależne od kontekstu i często wieloznaczne. Badania etnograficzne prowadzone wśród jeźdźców nasuwają pytanie o użyteczność metafory języka w opisie ucieleśnionej komunikacji, a także naświetlają zagadnienia wyłaniające się z narracji jeźdźców: werbalny “przekład” cielesnego doświadczenia kontaktu ze zwierzęciem oraz koncepcje “osobowości” aktorów zwierzęcych (rozpięte między redukcjonizmem biologicznym a antropomorfizacją).



mgr Ewa Chudoba – Instytut Filozofii, Uniwersytet Jagielloński
Motoryka ciała w estetyce Johna Deweya

John Dewey (1859-1952) był amerykańskim pragmatystą pozostającym po wpływem ewolucjonizmu darwinowskiego. W jego estetyce nie funkcjonuje pojęcie podmiotu w kartezjańskim sensie, jak również opozycja ciało-umysł. W Sztuce jako doświadczeniu (Art as Experience, 1934) Dewey wprowadza termin istota żywa (live creature) i/lub energia (energy) na oznaczenie jednostek (ludzi, zwierząt) działających w swoim otoczeniu. Istnieje kilka rodzajów działań, najważniejsze z nich to: interakcje i doświadczenia. Doświadczenie jest rodzajem interakcji utrwalonej poprzez nawyk, a nawyk funkcjonuje dzięki wyuczonym działaniom ciała.
W swojej estetyce – zorientowanej na biologiczną istotę żywą i/lub fizyczną energię działającą – Dewey podejmuje wątek owych wyuczonych działań ciała, które nazywa motorycznymi postawami ciała (motor lines of operation albo motor sets of operation), a które uogólniłam do motoryki ciała. Postawa fizyczna ciała i jego ruchy w konkretnych sytuacjach życia codziennego istoty energetycznej wskazują zatem, z jakim rodzajem interakcji mamy do czynienia. Doświadczenie – jedna z najważniejszych kategorii estetyki Deweya – jest interakcją ucieleśnioną, czyli taką, która bazuje na nawyku. Nawyk to bowiem interakcja utrwalona w motorycznych postawach ciała.
Pośród doświadczeń wyróżnić można dwa rodzaje doświadczeń estetycznych: doświadczenie estetyczne w szerokim sensie (an experience – doświadczenie estetyczne podczas kontaktu z codzienną rzeczywistością) i doświadczenie estetyczne sensu stricto (zachodzi głównie podczas kontaktu z produktami sztuki podczas ich tworzenia i odbierania). Motoryka ciała wskazuje, z którym z nich mamy do czynienia. W obu wypadkach motoryczne postawy ciała są w jedności z emocjami, myśleniem i działaniem istoty żywej. W obu wypadkach motoryka nie może być ani zbyt automatyczna, ani zbyt powolna. Doświadczenie estetyczne jednakże w wąski sensie wymaga do swojego zaistnienia wcześniejszego treningu ciała, jego postawy i ruchów. Jednostka zatem musi zostać poddana ćwiczeniu estetycznemu (edukacji estetycznej), które obejmuje zarówno ciało, jak i zmysły i które prowadzi do powstania konkretnej motoryki ciała, żeby była w stanie doznawać doświadczeń estetycznych w ścisłym sensie. Te rozróżnienia zostaną skonfrontowane z przykładami, jakie podaje Dewey: chirurga operującego pacjenta, pianisty, myśliwego i in.



mgr Marta Marzec – Instytut Socjologii, Uniwersytet Jagielloński
Uspołecznione ciało – fizjologia zaangażowania społecznego

W jaki sposób rozpoznajemy uczucia innych? Skąd wiemy czy napotkana osoba jest lub nie jest dla nas zagrożeniem? Badania wskazują, że zanim jesteśmy w stanie świadomie ocenić sytuację nasze ciało już „wie” i dokonało oceny. W swojej prezentacji przedstawię fizjologiczne mechanizmy, które mogą leżeć u podstaw tego zjawiska. Zaprezentuję teorię poliwagalną S. Porgesa, zgodnie z którą specjalne obwody autonomicznego układu nerwowego pełnią rolę systemu zaangażowania społecznego. Omówię także badania dotyczące fizjologii empatii i współczucia, które pokazują, w jaki sposób nasze ciało angażuje nas w zachowania społeczne. Celem mojej prezentacji jest zwrócenie uwagi na społeczny aspekt ucieleśnienia. Ucieleśnienie zakorzenia człowieka w świecie; nie oznacza jedynie, że ciało wpływa na umysł, ale również, że poprzez ciało i dzięki ciału umysł wykracza poza człowieka – poprzez ciało zachodzi komunikacja z otoczeniem.


niedziela, 11 maja 2014

Skąd ciało wiedziało?


Wielkimi krokami zbliża się sobotnia konferencja! Oto jej program:

Konferencja studencko-doktorancka „Skąd ciało wiedziało?” Ucieleśnienie w naukach kognitywnych i społecznych

17.05.2014, Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, ul. Żurawia 4, s. 108

10.00-10.20
Barbara Wycisk – Kolegium MISH, Uniwersytet Warszawski – Czy psychologia i antropologia zajmują się tym samym ciałem? O konfliktach metodologicznych i pojęciowych między dwiema dziedzinami.

10.20-10.40
Michał Nowak Instytut Psychologii, Uniwersytet Łódzki – Poza mapą, ku terytorium, czyli poznanie ucieleśnione z perspektywy pewnej metafory.

10.40-11.00
mgr Magdalena Czarnecka – Zakład Animacji Kultury, Wydział Pedagogiczny, Uniwersytet Warszawski – Ciało kobiety w duchu teologii feministycznej

11.00-11.20
Rafał Rukat – Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej, Uniwersytet Warszawski – Somatyczny tryb uwagi jako narzędzie w antropologii religii. Przykład badań wśród rosyjskich staroobrzędowców

11.20-11.40
Anna Jurkiewicz – Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej, Uniwersytet Warszawski – Ucieleśniona komunikacja w praktykach jeźdźców

11.40-12.00
Dyskusja

12.00-12.20
mgr Filip Wróblewski – Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej, Uniwersytet Jagielloński – Ciało antropologa – nieuświadomione narzędzie

12.20-12.40
Paweł Motyka – Wydział Psychologii, Uniwersytet Warszawski – Ciało w multisensorycznym świecie

12.40-13.00
Piotr Litwin – Wydział Psychologii, Uniwersytet Warszawski – Ciało w filozofii Husserla i Merleau-Ponty'ego

13.00-13.20
Wiktor Lachowski – Wydział Psychologii, Uniwersytet Warszawski – Metafory – źródło wiedzy o ucieleśnionym poznaniu

13.20-13.40
mgr Krystyna Bielecka – Instytut Filozofii, Uniwersytet Warszawski – Nie ma poznania zmysłowego bez reprezentacji

13.40-14.00
Dyskusja
14.00 -15.00 PRZERWA
15.00-15.20
mgr Wiktoria Kozioł – Instytut Historii Sztuki, Instytut Psychologii, Uniwersytet Jagielloński – „Irracjonalne” reakcje somatyczne w percepcji wizualności. Co studia kultury wizualnej mówią o cielesnym odbiorze sztuki

15.20-15.40
mgr Mateusz Migut – Psychologia UKSW – Uległość wobec dźwięków: potrzeba synchronizacji z muzyką i jej psychologiczne uwarunkowania

15.40-16.00
Marcin Krassowski – Kolegium MISH, UW – Religijne piosenki z pokazywaniem – tropy badawcze

16.00-16.20
Urszula Frymus – Zakład Teorii i Antropologii Literatury, Uniwersytet Szczeciński – Ciało obozowe. Na przykładzie wierszy Henryka Voglera

16.20-16.40
mgr Marcin Kozłowski – Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza – Wkład Grotowskiego do „ucieleśnienia” nauk społecznych

16.40-17.00
Dyskusja

17.00-17.20
 Krzysztof Cipora i Monika Szczygieł – Instytut Psychologii, Uniwersytet Jagielloński – Palce, które liczą: o znaczeniu ucieleśnionego poznania w rozwoju kompetencji matematycznych

17.20-17.40
Antoni Grzybowski – Instytut Psychologii, Uniwersytet Jagielloński – „Myślę tam, gdzie mnie nie ma". Myślące ciało i iluzja podmiotu kartezjańskiego w psychoanalizie

17.40-18.00
mgr Ewa Chudoba – Instytut Filozofii, Uniwersytet Jagielloński – Motoryka ciała w estetyce Johna Deweya

18.00-18.20
mgr Marta Marzec – Instytut Socjologii, Uniwersytet Jagielloński – Uspołecznione ciało – fizjologia zaangażowania społecznego

18.20-18.40
Ruxandra Ana – Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej, Uniwersytet Warszawski – Wiedza ucieleśniona w tańcach latynoamerykańskich

18.40-19.00 Dyskusja

sobota, 21 grudnia 2013

Strączkowe Soboty

Święta

W Galerii UW, w Pałacu Kazimierzowskim, której jestem kuratorem, otwieraliśmy z prof. Tomaszewskim, prorektorem UW, wystawę prof. Łukaszewicza, poświęconą inskrypcjom greckim i łacińskim w Aleksandrii. W swoim wystąpieniu zwróciłem uwagę na to, że człowiek od chwili, w której pojawiła się w jego wizerunku psychologicznym świadomość, próbował na różne sposoby zatrzymywać czas. Czas bowiem w ludzkiej egzystencji jest jedną z najboleśniejszych zmiennych, z którą trzeba się zmierzyć. Zostawianie śladu, jakiegokolwiek śladu, na przykład w postaci inskrypcji, daje jednocześnie świadectwo chwili i nieśmiertelność. W każdym człowieku tkwi ogromna potrzeba dotknięcia nieśmiertelności, która w czasie linearnym nie jest możliwa. Możemy to analizować począwszy od malarstwa paleolitycznego, a skończywszy na napisie w jednej z toalet któregoś z amerykańskich parków narodowych: „Byliśmy tu: ja i moje tanie okulary przeciwsłoneczne”. Na szczęście, oprócz czasu linearnego jest czas kolisty, wyznaczany porami roku i towarzyszącymi im świętami. Co roku, w najtrudniejszym momencie, w chwili kiedy pojawia się dramat najkrótszego dnia, a wraz z nim atawistyczny lęk przed ciemnością, rodzi się światło, nadzieja, nowe otwarcie. Co roku człowieka rozpiera radość, że pomimo tego, że życie jest jednokierunkowym mknięciem w przepaść, po raz kolejny pozostawimy za sobą czas „kiedy się człowiek kocha w echu, kiedy się nic już nie zieleni”. A więc także nadchodzące Święta będą łaską naszej kolejnej nadziei, łaską nowego otwarcia, szansą, kolejną szansą, na pozostawienie za sobą tego, czego nie chcemy wspominać i szansą na dotkniecie tego, co ciągle jest przed nami. Niezwykłość Bożego Narodzenia polega na coincidentii oppositorum spajającej to, czego połączyć się nie da: ciągłego powrotu i pożegnania na zawsze.

O tych świątecznych niezwykłościach myślałem wczoraj, kiedy spotkaliśmy się na studenckiej Wigilii w Jejaku. Wszyscy byliśmy pod wielkim wrażeniem jasełkowego spektaklu teatralnego, brawurowo zagranego i dotyczącego tego, w gruncie rzeczy, o czym napisałem wyżej – konfrontacji ciszy ze śmiechem, mroku z blaskiem świec, nadziei z jej brakiem. Tym, którzy nie byli i nie mogli się rozkoszować znakomitą grą występujących koleżanek i kolegów śpieszę donieść, że nadzieja wygrała i jest, jak co roku, naszym najwspanialszym prezentem na święta!


Wszystkim koleżankom i kolegom, jeszcze raz, najserdeczniejsze życzenia świąteczne i noworoczne :-)



poniedziałek, 2 grudnia 2013

Etnograf Dharmy? – Garść refleksji po Levi-Staussa rocznicy urodzin.

Nie chodziło tu o pokłon przed posągiem lub uwielbienie rzekomego porządku nadprzyrodzonego, lecz jedynie o oddanie hołdu rozstrzygającym refleksjom, jakie myśliciel lub społeczeństwo, które stworzyło swoją legendę, snuło dwadzieścia pięć wieków temu; a moja cywilizacje mogła przyczynić się do tych refleksji tyko przez ich potwierdzenie”
- Claude Levie-Strauss, „Smutek Tropików”


Ów cytat ze „Smutku Tropików” Claude’a Levi-Straussa, jest jednym z tych fragmentów których sam fakt istnienia prześladuje odkąd skończyłem lekturę tej, skądinąd znakomitej literacko, książki. W tym przypadku moja konsternacja ma dosyć konkretne źródła. Cytat powyższy odnosi się oczywiście do Buddyzmu i towarzyszy refleksjom snutym przez antropologa po wizycie w buddyjskim Kyong, gdzieś na Indyjsko-Birmańskim pograniczu. Po pierwszym odczytaniu fragment ten był dla mnie całkiem miłym połechtaniem, oto „ostatni gigant” francuskiej humanistyki, jeden z ojców dziedziny której z taką radością i naiwnością oddałem swą uniwersytecką edukacje, dołącza do zacnego grona europejskich intelektualistów zafascynowanych buddyzmem i tym samym legitymizujących na swój sposób moją własną fascynacje filozofią (religią? Myślą filozoficzno-etyczną?) Wschodu. Jest jednak w tym wszystkim pewien zgrzyt. Otóż moja dotychczasowa wiedza na temat filozofii buddyjskiej pozwala mi na zauważenie jednego: z pewnością nie jest to myśl strukturalna. Tajemnicą pozostaje dla mnie w jaki sposób twórca teorii stawiającej zdolność do wytwarzania kategorii opozycyjnych w centrum „natury ludzkiej” odnalazł swoją myśl w poglądzie negującym wszelaki dualizm. Moja konsternacja wzrastała z resztą w miarę zagłębiania się coraz dalej w lekturę – Levi-Strauss całkiem celnie charakteryzuje Buddyzm względem innych systemów religijnych, Islamu i Chrześcijaństwa jednocześnie zdaje się nie dostrzegać implikacji teorii buddyjskiej dla jego własnej teorii. Zdaje się że, wielki antropolog został w tym przypadku został sam niewolnikiem binarnej opozycji przeciwstawiającej naukę religii, choć dziwne to gdy nasz bohater sam w zasadzie „nobilituje” Buddyzm do rangi filozofii a więc zdawać by się mogło poglądów wartych polemiki.
Nie jest jednak tu moim celem zagłębiać się w domniemane rozterki naszego papy-strukturalisty. Chciałbym raczej powiedzieć, że sam widzę pewien związek pomiędzy filozofią buddyzmu i teorio-praktyką antropologii. Tyle, że właśnie tej antropologii post-strukturalnej, a więc tej która binarne opozycje dekonstruuje. Dziś to chyba antropologia jest dyscypliną z największym brakiem litości rozprawiającą się z wszelakim dualizmem. Zdaje mi się wręcz że, pomimo wielkich podziałów w naszej dyscyplinie to panuje zgodność co do jednego – nie lubimy Kartezjusza, jego koncepcji „cogito” a przed wszystkim tego okropnego podziału na subiektywny i obiektywny, podmiot i przedmiot. Jednocześnie stawiamy się w opozycji do determinizmu środowiskowego w wersji twardej jak na przykład u Marksa. Okazuje się że i ludzie i przedmioty mają swoją sprawczość. Coraz częściej mówimy przecież o „byciu w świecie. Jakże mi to wszystko przypomina buddyjską zasadę współzależnego powstawania – która głosi ni mniej ni więcej jak to że jedne byty wpływają na powstanie innych bytów a te kolei na powstawanie kolejnych w nieskończonym w którym żaden z owych bytów nie jest „jednostką” autonomiczną wobec innych. Są też i tacy w antropologii, którzy usiłują zasypać dystans miedzy naturą i kulturą (w dobie postmodernizmu przegięty zdecydowanie w stronie kultury) Uważam to za dobrą tendencję. Kolejny dualizm z głowy, bo ciężko uciekać przed faktem że, nasze poznanie jest ucieleśnione. Znów się z resztą okazuje że w Buddyzmie możemy znaleźć tropy analogiczne. (Jedność ciała i umysłu, środkowa ścieżka)

Czy oznacza to że podobnie jak w metafizyce buddyjskiej odkryjemy pustkę jako naturę wszelkich interakcji społecznych? Czy odkryjemy jakiś stan idealny dla społeczeństw? Według mnie nie. I nawet nie powinniśmy próbować, bo i nie o to chodzi. Nie chcę oczywiście insynuować nikomu że nieświadomie zajmuje się Buddyzmem a jedynie pochylić się nad refleksją Levi-Straussa, w której, być może „coś jest”. Choć nie koniecznie to co autor miał na myśli. Dla mnie doświadczenie antropologii to właśnie doświadczenie skomplikowania, odwołując się do terminologii buddyjskiej, właśnie owego współzależnego powstawania. Świadomość tego, że wszystko co mnie otacza jest tworzone (przetwarzane) przeze mnie i innych ludzi a jednocześnie kształtuje nas jako jednostki. I odkąd zaczęła się moja przygoda z antropologią nie opuszcza mnie twórcze zadziwienie, „dlaczego ludzie i rzeczy są tym czym/kim są”? I wszystkim szczerze mówiąc życzę podobnego doświadczenia, bo właśnie ciekawość i twórcze zadziwienie są najlepszą inspiracją do jakichkolwiek badań.


MS.
 

niedziela, 1 grudnia 2013

"Ja w żadne gry nie gram"

Kolo  ETNO ma zaszczyt zaprosić na wyznania antropologa


Niedawno pomagałam jeden dzień przy projekcie w Płocku dotyczącym partnerstwa miast Płocka i gruzińskiego Rustawi. Na drugi dzień zostałam jeszcze poproszona o przeprowadzenie gry miejskiej dla mieszkańców Płocka, bo brakowało osoby, która by to zrobiła. Co prawda Płocka prawie w ogóle nie znałam, ale że gra o nazwie Płock-Rustawi była już wymyślona i przetestowana przez uczniów liceum, a ja miałam tylko rozdać uczestnikom karty z zadaniami a potem nagrody, odpowiedziałam, że to żaden problem. Wyszło trochę mniej różowo niż się spodziewałam, ale przy okazji dokonałam paru, chyba całkiem etnograficznych, obserwacji, którymi chętnie się podzielę.


Tak więc w pewną listopadową sobotę ok. 7:30 przyjechałam na dworzec autobusowy w Płocku. Dwie i pół godziny przed rozpoczęciem gry, bo nie było lepszego połączenia z Warszawy. Dobrze, że nie przespałam przystanku. Wyrwana z drzemki wyszłam z ciepłego autobusu na dwór, a tam zimno, nikogo prawie nie ma na ulicach, otwarte tylko małe sklepy spożywcze. Nawet centrum handlowe czynne od 10:00. Przeszłam się w poszukiwaniu miejsca, gdzie można zjeść śniadanie, ale nic. Zapytani przechodnie też nie umieli mi poradzić. Skończyło się na tym, że jechałam do McDonalda. Jednak te sieci fast foodów na coś się czasem przydają.

O dziesiątej stoję na rynku, gdzie ma się rozpocząć gra, ale nadal pustki. Kawiarnie przy rynku zamknięte, jedynie pojedynczy przechodnie, stado gołębi i jakaś kobieta przerzucająca łopatą kupę węgla sprzed drzwi do piwnicy. A ja liczyłam, że zastanę czekającą na mnie grupę chętnych na grę miejską. Naiwna. Zaczynam więc zaczepiać przechodniów i zachęcać ich do udziału. W końcu nie po to wstawałam tak rano i przyjeżdżałam tu, aby odjechać z kwitkiem. Większość zagadniętych nie reaguje lub rzuca, że nie ma czasu. Inni odpowiadają najróżniejszymi wymówkami. „Ja to już za stara jestem, 80 lat mam” mówi pewna staruszka i dodaje coś o tym jak źle się czuje, jak kiedyś to była sprawna, a teraz wszystko ją boli. Kolejna kobieta odpowiada:

- Ja nie mogę, w ciąży jestem. Nie widać po mnie, ale to 6 miesiąc.

- Ale na spacery Pani chodzi.

- Chodzę, ale boje się teraz o zdrowie w takie zimno. No oby tylko wszystko dobrze było.

Trzy uczennice nie mają dziś czasu, bo biorą udział w wolontariacie, ale zabierają ode mnie kartę aby zaproponować znajomym. Jeden pan dopytuje na czym ta gra polega. Gdy wyjaśniam, że chodzi się do różnych miejsc w Płocku i szuka odpowiedzi na pytania związane z partnerstwem miast, Gruzją i edukacją globalną, kiwa głową. Potem chwali plakat ze zdjęciem jednej z wielu gruzińskich, ozdobnych fontann. Dopatruje się na niej nawet jakiś grających elementów, ale uświadamiam mu, że to tylko metalowe ozdoby.


Przenoszę się na drugi koniec rynku. Tu inny pan domaga się wyjaśnień o co w tej grze chodzi, a potem mówi „Nie, może później. Najpierw trzeba się robotą zająć, a potem jakimiś rozrywkami.” Mówi mi też, że powinnam stać dwie ulice dalej, bo tam chodzi więcej ludzi. „Nie, nie, je w żadne gry nie gram” spiesznie rzuca mi inna pani. Kolejny przechodzień bierze mnie za jedną z protestujących przeciwko futrom ze zwierząt, które przed chwilą mijał. „Już myślałem, że mnie Pani zaatakuje” mówi pokazując swoją skórzaną kurtkę. Ten pan okazał się najbardziej zainteresowaną grą osobą. Wziął kartę i jako jedyny po pewnym czasie wrócił mówiąc, że próbował wykonać zadania, ale są trudne. Pomogłam mu więc wymyślić jak Płock mógłby współpracować z Rustawi (jedno z zadań) i nagrodziłam. Mówił mi, że chętnie pokaże zadania swojej żonie i koledze oraz, że planuje pojechać do Gruzji na kajaki górskie.

Gdy stwierdziłam, że nikt nie ma czasu aby przejść całą grę zmieniłam trochę strategię. Namawiałam ludzi, aby spróbowali odpowiedzieć na 2 pytania z karty i dawałam im za to nagrody. Paru chętnych się znalazło, ale pytania o zrównoważony rozwój, partnerstwo miast czy wiadomości o Gruzji zazwyczaj były dla nich trudne. Zresztą ja też na większość z nich nie umiałabym odpowiedzieć.


W którymś momencie zainteresowała się tym co robię grupka chłopców włóczących się po rynku. Patrząc na ich trochę dziurawe i brudne, ale kompletne ubrania zastanawiałam się gdzie mieszkają i czy mają jakiegoś opiekuna? Jeden z nich chciał spróbować wykonać zadania, ale zniechęcił się, gdy nie umiał ich przeczytać. Umiał czytać starszy kolega, ale raczej jeszcze bardziej go onieśmielił niż pomógł. Próbowałam więc znaleźć w karcie jakieś proste zadania (no przecież nie będę go pytać o zrównoważony rozwój) i namówić aby spróbował je rozwiązać. Dałam chłopcom parę książeczek, które miałam jako nagrody, ale miałam przy tym wrażenie, że większą wartością dla nich było, że ktoś zwrócił na nich uwagę. Chcieli mnie potem namówić abym zagrała z nimi w piłkę. 


Podsumowując gra miejska dla mieszkańców Płocka okazała się zupełnie nie trafionym pomysłem. Pewnie większość z tych przechodniów w ogóle nie miała pojęcia na czym to polega. O Rustawi prawdopodobnie też nigdy nie słyszeli. Ciekawe ile wiedzą o Gruzji. Za to ja dowiedziałam się przy tej okazji paru rzeczy o ich życiu i odczułam jak bardzo mój świat różni się od ich świata.


Jagoda

sobota, 30 listopada 2013

Strączkowe Soboty

Koło ETNO zaprasza na sobotni poranek z felietonem doktora Strączka

 


W ostatnią środę zostałem zaproszony przez Marszałka Senatu RP, Bogdana Borusewicza, na wernisaż wystawy Stanisław Skarżyński – Historyczny lot przez Atlantyk. Nie zdawałem sobie sprawy, że otwarcie tej ekspozycji będzie wiązało się z moim dużym wzruszeniem. Na uroczystość został zaproszony Syn tego wspaniałego pilota, pilota który jako pierwszy samotnie przeleciał Atlantyk w otwartym, niewielkim samolocie. Wysłuchując przedstawianego życiorysu Skarżyńskiego, myślałem z jednej stronie o patriotyzmie i gotowości oddania wszystkiego dla Ojczyzny, a z drugiej strony o zdjęciu mego Ojca, bożyszcza kobiet (niestety nie odziedziczyłem po Nim tej, tak potrzebnej w życiu, cechy) w mundurze lotnika, który na krótko przed wybuchem wojny zdobył szlify oficerskie. Zdążył jeszcze przed wojną przeżyć wypadek lotniczy, w którym zginął pierwszy pilot. Na otwarciu obecny był dowódca lotniczych sił zbrojnych RP, oraz wielu oficerów w stalowych mundurach. Ludzie Ci, przede wszystkim oddawali wielki hołd lotnikowi, który tak wiele w swoim życiu osiągnął w zakresie awiacji, i który, choć mógł już przejść w stan spoczynku i oddać się, tak potrzebnemu w ówczesnej wojennej Wielkiej Brytanii, szkoleniu młodych kadr, postanowił przede wszystkim walczyć z zagrażającą światu hitlerowska potęgą. Skarżyński złożył swemu krajowi najwyższą ofiarę, ofiarę życia. Stracił je wracając z wyprawy bombowej na Bremę. Uszkodzony samolot wodował w nocy. Kiedy nasz pilot wydostał się z tonącego bombowca, sztormowa fala zmyła go do morza. Umierał w przeraźliwie zimnej wodzie, w kompletnej ciemności. Jego ciało odnaleziono.
Jeszcze w trakcie trwających przemówień przygarnąłem dwóch, stojących obok mnie pilotów i wzruszony powiedziałem, że jestem synem pilota, że jestem szczęśliwy, że teraz jest wolna Polska, że mamy swoje własne niebo i mamy swoich własnych pilotów, którzy ponieważ są polskimi pilotami „mogą polecieć nawet na drzwiach od stodoły”.
Ps. Wiem, że ten tekst robi wrażenie jakby pisała go egzaltowana pensjonarka, ale o takich sprawach nie umiem pisać inaczej, ale o takich sprawach inaczej pisać nie chcę. 

czwartek, 28 listopada 2013

etnoAndrzejki

Kolejne spotkanie w rytmach ETNO. W piątkową noc 29/30.11 o 20 w pobliskim JEJAKowi Podwórku, spotkają się wróżbici, magowie, dziady, dobre wróżki i baby jagi, żeby przepowiedzieć przyszłość, przeszłość, a także co nie jest takie proste teraźniejszość. Nie zależnie od paradygmatu który wyznajesz w Andrzejki masz okazje spojrzeć na świat oczami innych.